Wczorajszy dzień tak napwadę rozkręcił się dopiero ok.18.O tejże godzinie miałam spotkać się z siostrą, w celu zakupienia następnej torebki/torebeczki. Hehe,może mój zbiór nie jest zbyt duży(ok.8),ale staram się:) Bo tak się składa,że ja je baardzo lubię. Mam z siostrą taki sklep, w którym zawsze trafię jakąś ładną. Ok, starczy na temat mojej słabości.
Następnie wybrałyśmy się do CH Arkadia(chwila na reklamę:P), gdyż miałam pomóc siostrze w oglądaniu okularków. Ale tego było, aż pod koniec padałam z nóg.
Pewnie jesteście ciekawe, a gdzie podziały się buziaki z tematu? Już opowiadam:)
Po przepatrzeniu wszystkich możliwych sklepów okulistycznych w końcu możemy wracać do domu, wychodzimy ze sklepu,idziemy sobie na przystanek...aż tu nagle mijam znajomą twarz. Myślę sobie, przecież to J. z gimnazjum. Chwila zastanowienia, zwrot i wielgaśne zdziwienie. Z J. jest ktoś jeszcze i żeby było śmiesznie,też mnie zna...Patrze i tylko myślę"Kurcze, to ja znam tego przystojniaka?" Odpowiadam sama sobie-"Ależ oczywiście-to nie kto inny, jak P." Ależ on się zmienił...To właśnie o dwóch buziakach(na przywitanie i pożegnanie) od P. mowa:) Chwilkę pogadaliśmy,ale jak prawie ciągle w niego wgapiona..nawet jak mówił coś do mnie J.
Wspomnięli, że fajnie by było spotkać się większą grupą- w końcu tak jak ich i wiele innych osób, nie widziałam od 3lat...Hehe, patrząc na P., to ja już z marszu mogłabym się spotkać:) Szkoda tylko, że nikt nie wpadł, żeby wymienić się nr. telefonów...
To był ciekawy wieczór.