Komentarze: 3
Pobudka o 6.05- trzeba było się wybrać po małe zakupki, które związane są z wyjazdem :)
Później na dworzec po bilety na piątkowy wyjazd...tak, to już tak blisko.. :D
No a jak wróciłam do domku, to w końcu znalazłam czas, aby "pobawić się" w kuchni-tak, tak- Asia zrobiła bananowe babeczki, z których jest teraz bardzo dumna:P
Heh, wprawdzie jeszcze nikt oprócz mnie ich nie próbował, ale na moje skromne zdanie wyszły całkiem nieźle ;)
A jeśli chodzi o nawiązanie do nagłówka, to już wyjaśniam...jestem taką specjalistką, że przy wyjmowaniu ciasteczka z foremki zahaczyłam o karbowaną krawędź do tego stopnia, że prawie bym pozbawiła się lewego kciuka, hehe...
Ale ojczulo od razu wkroczył do akcji i teraz mam śliczny pomarańczowy plaster na pół palca :D
Hihihihi-ja to jednak jestem zdolna...
Tym oto sposobem połowa dnia za mną, a na dalszą jego część, to pewnie jeszcze jakieś spotkanko się szykuje..miłego popołudnia:)