Komentarze: 0
Wczoraj wypadała moja rocznica z Korą-przyjaźnimy się od 5 lat :]
Na 19 poszłam do niej, zorganozowałyśmy sobie taki wspólny wieczorek..
Najpierw byłyśmy na ogródku, a póżniej po obejrzeniu "Zaklinacza koni"przeniosłyśmy się do pokoju...
Przez to spotkanko na własnej skórze mogłam się przekonać, że w moim przypadku lepiej nie mieszać trunków ;P
Ładniej okreslając, ok. 3 bliżej zaprzyjażniłam się z sedesem Kory ;P Czułam się fatalnie-taki stan upojenia był okropny....
Nawet jej zapowiedziałam, że już więcej nie pozwolę doprowadzić się do takiego stanu....troszkę przesadziłam, a najgorsze było to, że nawet nie powiedziałam sobie "stop". Dlatego w jakimś sensie była to dla mnie kara i wyciągnę z niej dużo wniosków ;P
Z tego powodu imprezę 18 Kory przełożyłyśmy na następną sobotę ;P
Do domku wróciłam jakoś koło 14, trochę zjadłam i poszłam spać. Można powiedzieć, że funkcjonuję od jakiś 30min.
Przyznam czuję się o wiele lepiej :] tylko troszkę w brzuszku kuje...
Ale na szczęście mamusia już wróciła i właśnie w przygotowaniu są pierożki z jagodami-mniam,mniam :)
P.S Odyseya-nie jestem zła itp itd ;]