mar 26 2005

w sobotnie przedpołudnie


Komentarze: 3

Ta notka jakoś mi nie wychodzi. Niby wiem co chcę napisać, ale przyznam się, że to już chyba moje 5podejście:)
W domu przygotowania w pełni, wszystko ładnie zaplanowane. Ten czas z roku na rok coraz bardziej mi się podoba. Chyba dorastam do Świąt Wielkiejnocy:) A wczoraj ogarnęła mnie podwójna radość. Odezwał się do mnie M., ale tak na dłużej-nie tylko od święta,choć przy okazji świat:)
Mogliśmy poprzekazywać swoje myśli. Chyba gdzieś tam w głębi bardzo się ucieszyłam, gdy przyznał się, że brakuje mu naszych trójkowych spotkań. Czyli czas, gdy mieliśmy po 13-17lat to był naprawdę wspaniały okres. Bardzo jemu i Korze za to dziękuję.
I teraz muszę przyznać, że chyba od wczoraj zapaliła się we mnie taka mała iskierka nadzieji. Wprawdzie aktualnie nie ma przy mnie ani jego(jest dalej niż kiedyś) ani jej(nadal we Włoszech), ale wiem że myślami na pewno mnie nie opuszczą. Kurcze, jakie to jest fajne uczucie. Czuję się jakoś lepiej. Tak,tak to po raz kolejny emanuje ze mnie optymizm, nawet jeśli jest chwilowy...

noa : :
26 marca 2005, 14:51
Bo dobrze jest mieć takie przyjaźnie i znać takich ludzi :)
26 marca 2005, 13:11
Bardzo lubię ten Twój optymizm:) Zawsze jakoś tak... przyjemniej się robi, gdy się czyta takie rzeczy :)
karotka
26 marca 2005, 11:46
odezwal sie na gg czy smsem? Czy moze spotkanko? :) Ciesze sie, pielegnuj ta nadzieje:) idzie wiosna. Wesolych swiat :*

Dodaj komentarz