paź 07 2005

w ostatnich dniach


Komentarze: 2

Nic nie pisałam, bo zbytnio nie miałam głowy. Koniec zeszłego tygodnia i początek tego nie były zbyt wesołe.
Uczelnia wymaga od studentów okreslonej liczby pkt.-aby zaliczyć rok. Właśnie to te pkt. wprowadziły niemałe zamieszanie.Wprawdzie nadal wszystko nie jest do końca pewne...ale chyba można się choć troszkę uspokoić-powinno być dobrze:)
Dziś mam tylko jeden wykład:) Ale to tylko przy piątku jest aż tak kolorowo, bo normalnie z wydziału wychodzę ok.17. Naszczęście poznałam kilka ciekawych dziewczyn, z którymi przyzwyczajanie się do bycia studentką nie powinno sprawiać problemu:) Mam nadzieję, że z każdym dniem będzie budować się między nami więź. Co ciekawe sporo osób z mojego roku nie jest z Warszawy. Dzięki temu mam szansę poznać ludzi z całej Polski zostając na swoim miejscu:) Hehe, jest nawet dziewczyna z mojego rodzinnego miasta:D
Jeśli chodzi o wykładowców i same zajęcia, to chyba będzie ciekawie. Pomimo różnych ludzkich uprzedzeń, jednak jestem zdania, że studiowanie pedagogiki nie jest nudne...i na pewno nie jest łatwe:P Ale będę się starać:)

W sobotę wymieniają nam okna- tej jesieni i zimy już nie będzie nam grozić zimno i wilgotność.

Sarka wraca do zdrowia, już nawet o własnych siłach staje na tylnych łapkach i wprawdzie troszkę nadal koślawie, ale już chodzi:)

Spokój duszy po małym kryzysie utrzymany...i jeszcze ta śliczna pogoda. W sobotę pójdę do parku...

 

noa : :
07 października 2005, 13:25
Pewnie to fajnie tak na nowo, dorosłe życie z jego obyczajami. Ah...studentką być jesienną porą :-)
07 października 2005, 11:55
Kojący urok jesiennego parku... Hmmm... Chyba to zmałpuję :)

Dodaj komentarz